Kilka lat temu – w zamierzchłych czasach (nota bene wcale nie tak odległych dla wielu użytkowników), kiedy mikrotransakcje nie były jeszcze tak popularnym elementem gier wysokobudżetowych jak dziś, a tryb dla wielu graczy miał drugorzędne znaczenie, duże studia nadal produkowały płatne jednorazowo dodatki fabularne trybu pojedynczego gracza.
Wbrew pozorom, podobne produkty są bardzo miło wspominane przez fanów Grand Theft Auto. Bowiem wielu z nich jest znudzonych darmowymi, lecz zdecydowanie uboższymi dodatkami, które wymuszają dodatkowo na graczach zakup kart gotówkowych w celu zdobycia upragnionej zawartości w Grand Theft Auto Online. Z moich prywatnych obserwacji polskich i zagranicznych for internetowych, wynika, że użytkownicy tęsknią za „pełnymi”, fabularnymi dodatkami do ich ulubionych gier.
Jednym z takich dodatków jest z pewnością obszerne rozszerzenie fabularne Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned, którego premiera odbyła się dokładnie dziewięć lat temu, 17 lutego 2009 roku. To pierwsza w historii serii aktualizacja GTA, dostępna wyłącznie poprzez cyfrowe kanały dystrybucji (w sklepach stacjonarnych dostępne były jedynie pudełka z kodem i plakatem), w postaci dodatku do pobrania. Dopiero po premierze kolejnej zawartości wersji podstawowej gry (Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony), rozszerzenie zostało wydane jako składnik zestawu dwóch dodatków do GTA IV – Grand Theft Auto: Episodes from Liberty City. Uwzględniając znakomity wynik Metascore gry (90 punktów – wartość punktowa została oszacowana na podstawie 79 recenzji wersji gry dla Xbox 360), dostępny w serwisie Metacritic, można uznać premierę tego produktu za wielki sukces Rockstar Games.
Według serwisu HowLongToBeat, czas potrzebny do całkowitego ukończenia dodatku wynosi 18 godzin. To dużo, zważywszy na fakt, iż gracz doświadcza nowych elementów w miarę dokonywania postępów w rozgrywce – dzisiejsza zawartość dodatkowa Grand Theft Auto jest kompletnym tego przeciwieństwem, ponieważ gracz musi poświęcić o wiele większą ilość czasu na zdobycie wirtualnej waluty, powtarzając te same misje w celu uzyskania pożądanego elementu gry.
Innowacje
Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned było kolejnym krokiem milowym Rockstar Games – nie tylko dla podstawowej wersji gry Grand Theft Auto IV, lecz także dla całej serii Grand Theft Auto. Innowacyjne elementy rozgrywki dodatku, odbiły się echem i są widoczne do dziś, w nowszych częściach serii Grand Theft Auto. Rozbudowana fabuła, intrygujący bohaterowie (między innymi Johnny Klebitz), nowe pojazdy (głównie motocykle – w tym popularny motocykl Hexer) oraz pełne akcji wojny gangów to znaki rozpoznawcze tego dodatku. Ogromną rolę za niespotykany klimat rozgrywki odgrywają właśnie pojazdy – co ciekawe, większość pojazdów wprowadzonych w tym dodatku jest dostępna również w kolejnym rozszerzeniu Grand Theft Auto IV, a nawet w najnowszej części serii – Grand Theft Auto V.
Ciekawym pomysłem było oparcie rozgrywki o korzystanie z motocykla. Gracz nie jest zmuszany do ciągłego korzystania z jednego typu pojazdów, jednak gangstersko-motocyklowy charakter rozszerzenia jest widoczny niemal w każdej misji. Interesującym elementem było dodatkowe uwidocznienie postaci Johnny’ego Klebitza jako członka gangu – za jazdę motocyklem w grupie innych motocyklistów z gangu, pojazd gracza jest naprawiany.
Bardzo ważną nowością dodatku był również efekt szumu – dodaje on grze niepowtarzalnego klimatu „surowości” i w idealny sposób podkreśla kryminalno-motocyklową atmosferę środowiska prezentowanego w fabule. Podobne efekty były dostępne również we wcześniejszych częściach serii – na przykład filtr rozmycia nazwany „trails” („ślady”), dostępny po raz pierwszy w Grand Theft Auto III, dzięki któremu (według mnie) wprowadzono naprawdę niespotykane graficzne wrażenie „złego, kryminalnego snu”.
Ząb czasu kontra The Lost and Damned
Mimo upływu dziewięciu lat od premiery, Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned zestarzało się naprawdę godnie. Oczywiście zauważalne są niskiej jakości modele niektórych postaci i ich tekstury oraz brak niektórych detali. W ogólnym rozrachunku, oprawa graficzna prezentuje się nadal bardzo dobrze, przewyższając momentami wiele gier produkowanych dzisiaj.
Zębem czasu zostały nadszarpnięte jednak wersje dodatku przeznaczone dla konsol: Xbox 360 oraz PlayStation 3. Dotyczy to również podstawowej wersji gry, która już w momencie premiery nie była najlepiej zoptymalizowana, nawet na konsolach. Zatem graczom posiadającym wersje Grand Theft Auto IV oraz dodatku The Lost and Damned przeszkadzać mogą spadki płynności podczas wyświetlania scen zawierających wiele eksplozji oraz zniszczeń, ponieważ wtedy sprzęt jest najbardziej obciążony obliczeniami fizyki przez silnik gry. Dodatkowo, wersje przeznaczone dla konsol działają w niskich rozdzielczościach (Xbox 360: rozdzielczość 720p i 2x MSAA, PlayStation 3: 1152×640).
Uruchamiając tę produkcję na jednej z konsol, można jednak poczuć nagły przypływ nostalgii – oprawa graficzna gry, wyświetlana na konsolach w niższej jakości niż wersja dla komputerów osobistych, dodaje dodatkowego, „brudnego” klimatu. Graficznym purystom radzę jednak przypominać sobie fabułę tego dodatku, korzystając z wersji dla komputerów osobistych, która oferuje tekstury w wyższej rozdzielczości, wyższą rozdzielczość renderowania (zależnie od posiadanego sprzętu) oraz przede wszystkim – większą ilość wyświetlanych klatek obrazu na sekundę.